Przepyszne croissanty z czekoladą, rurki i rogaliki z dodatkiem nadzienia kremowego lub owocowego, wytrawne faszerowane babeczki to tylko fragment listy wyrobów przygotowywanych z ciasta francuskiego. Prawdą jest, że wiele dodatków z tego ciasta świetnie komponuje się na słodko, jaki i na słono. Choć nie jestem fanką tego rodzaju wyrobów, to w ostatnim tygodniu z uwagą obserwowałam wszystko, co Francji i Paryża dotyczy. Z wiadomych powodów – lęku przed złem, które wydarzyć się może, jak i ciekawości towarzyszącej vipowskim podróżom.
Ciasto francuskie, bo o nim dziś mowa, posiada wielowarstwową strukturę składającą się z cieniutkich więc delikatnych listków. Otrzymuje się je przez połączenie dwóch rodzajów ciast. Podstawowe przygotowuje się z mąki pszennej, jaj oraz soli. To drugie jest ciastem maślanym, składającym się z masła i niewielkiej ilości mąki. Aby uzyskać ciasto francuskie, to maślane należy ułożyć na cieście podstawowym w taki sposób, aby wszystko dało się złożyć w kopertę. Całość rozwałkowuje się, następnie składa i odstawia do schłodzenia. Właściwie wszystkie czynności sprowadzają się do wielokrotnego wałkowywania, składania i chłodzenia. WAŁKOWYWANIE, SKŁADANIE, CHŁODZENIE.
Ciasto podobne w wyglądzie i smaku, znane było w Grecji i Rzymie oraz na Bliskim Wschodzie. Niewykluczone, że w samej Francji też, bo z książki kucharskiej wydanej w XVII wieku pochodzi przepis na pâte feuilletée. Ciasto francuskie znane jest także w kuchni kaszubskiej jako element nadziewanej solonym śledziem i suszonymi grzybów ziemniaczanej krelki. Jedna z kaszubskich legend także głosi, że miejscowe ciasto listkowe przypadło do gustu Francuzom, którzy za czasów Napoleona Bonaparte bywali w Gdańsku. To chyba jednak tylko bajka, bo w języku francuskim napolitain oznacza neapolitański, a nie napoleoński. Tak więc nazwa jednego z popularniejszych ciastek nawiązuje do włoskiego miasta Neapol, a nie wielkiego europejskiego stratega, jakim był Napoleon. Jedno z drugim niewiele ma do czynienia, chyba żeby połączyć miasto włoskiego południa z paryskimi wybuchami w postaci budzącego się wulkanu. A przecież nie trzeba być kimś ważnym, by ciastkiem się nazywać. Nie trzeba być też kimś ważnym, by podróżować. Oczywiście, jeśli nie ma się nic innego do zrobienia.
Wracając do naszej napoleonki. Jako ciastko składa się z dwóch płatów ciasta francuskiego, które przekłada się kremem śmietanowym lub budyniowym. Są więc trzy części – szef krem i jego dwaj zastępcy – jeden na górze, drugi na dnie. W trójkę stanowią smaczny i zgrany zespół. Zazwyczaj ciastko posypuje się cukrem pudrem. W żadnym wypadku nie zniosę warstwy lukru. Dosyć lukru.