Mam wrażenie, że rosół jest w niedzielnym obiadzie „od zawsze”. Przecież dla większości z nas stanowi ulubioną świąteczną bądź uroczystą zupę a przy okazji wstępem do pieczonego kurczaka z ziemniakami i oprószaną marchwią.
Prezentując przepis na pyszny niedzielny rosół, nie można zapomnieć o pewnych zasadach. Otóż niedzielny rosół nie jest zupą tanią. Każda zainwestowana złotówka zwracać się nam będzie z procentem, bo z dużego garnka, oprócz samej zupy, wyczarować można wiele. Niedzielny rosół nie jest zupą szybką, bo godziny wolnego gotowania czyli „mrugania”, to czas przeznaczony tylko dla tego dania. To wtedy wszystkie składniki potrawy, od mięsa do zielonej pietruszki, oddają do wywaru to, co mają w sobie najlepsze. Niedzielnego rosołu także nie gotujemy też mało bo pomidorowa w poniedziałek też się przyda.
Nie będę siebie i innych przekonywać, że zupą należy zająć się przed niedzielą. Przecież mi także zdarza się i pracować, i gotować i nawet robić zakupy w świąteczny dzień. Nie kupuję chleba czy mleka ale książki, kwiaty i prezenty często.
Niestety znów wraca, jak bumerang zapowiadany w kampanii wyborczej zakaz handlu w niedziele. Czy naprawdę ograniczenie miałoby uderzyć w zagraniczne sieci handlowe i ulżyć pracownikom? Istnieje przecież ryzyko, że w wyniku takiego zakazu pracę straci nawet 85 tys. osób. Zdania są podzielone. Przeciwnikiem niedzielnego handlu jest Polska Grupa Supermarketów i według niej zmiana przepisów wpłynęłaby korzystnie na firmy zajmujące się handlem. Ograniczy w nich koszty pracy i poprawi warunki zatrudnienia. Przeciwnego zdania są natomiast przedstawiciele dużych sieci. Wskazują, że zmiany w konsekwencji doprowadzą do spadku zatrudnienia w branży.
Sama redukcja etatów nie byłaby proporcjonalna do tego, o ile skrócony zostanie czas otwarcia sklepów, jednak wielu młodych, w tym dorabiających studentów straci szansę na pracę w handlu. Nie ulega wątpliwości, że niedzielny zakaz handlu odczuje zdecydowana większość, o czym świadczą wyniki sondażu CBOS, zrealizowanego prawie rok temu. Aż 71% Polaków, w tym ja również, przyznaje się do robienia zakupów w niedziele.
Nie będę jednak panikować, gdy posłowie zagłosują za takim zakazem. Pomyślę o zmianie zwyczajów zakupowych i tych rodakach, którzy zostawiają więcej pieniędzy na stacjach benzynowych czy w internecie lub pojadą do Irlandii, Portugalii, Czech, a także na Słowację czy Litwę, gdzie niedzielny zakaz nie obowiązuje.