Placek po słupsku
„Masz babo placek” bo trudno uznać sprawę za prostą, dlatego kilka słów o plackach gdzie zbieżność zdarzeń jest naprawdę przypadkowa.
Byłoby wielkim nadużyciem nazwanie mojego placka plackiem po węgiersku. Daleko mu do wersji spotykanych w okolicznych jadłodajniach. Placek w takiej formie jaką znamy w Polsce, na Węgrzech jest serwowany rzadko. Jest to danie bardzo wdzięczne, bo osobistą wersję tego dania może ograniczyć jedynie smak i wyobraźnia autora. Niestety wyobraźni wielu słupszczanom zabrakło.
Niezmienne w daniu są tylko dwa elementy – dobrze wysmażony placek ziemniaczany i wołowy gulasz, choć i ten ostatni można zastępić kurczakiem a w wersji dla wegetarian – cukinią i groszkiem. Również sam smak gulaszu nie musi być wyjątkowo ostry czyli paprykowy.
W moim wydania danie to nazwałam plackiem po słupsku ale cały czas mam w zanadrzu niespodziankę w zależności od sytuacji i okoliczności. Bo placek jest niespodzianką a takiej niespodzianki nikt nie spodziewał się.
Podstawą dania jest zwykły placek przygotowany ze starkowanych ziemniaków, cebuli i jaja z dodatkiem niewielkiej ilości mąki, soli, pieprzu i gałki muszkatołowej. Z tych składników sporządza się ciasto ziemniaczane, któremu następnie należy nadać kształt na rozgrzanej patelni, wcześniej obficie oblanej olejem.
Placek jest zwykłym plackiem ale o jego smaku, zastosowaniu czy cenie decyduje gulasz, którym go potraktujemy. Najlepszy gulasz to pokrojone w kostkę mięsa (w mojej wersji wieprzowe), które należy podsmażyć z dodatkiem rozmarynu, czosnku i cebuli oraz sproszkowanej papryki. Następnie całość traktuję wodą tak, aby zakryło mięso i duszę. Pod koniec duszenia do mięsa należy dodać pokrojoną paprykę a na samym końcu ogórki konserwowe. Całość traktuję jeszcze niewielką ilością mąki, aby zagęścić sos i doprawiam. Na koniec usmażony placek należy wyłożyć na talerz. Na jego połowę nałożyć gulasz i przykryć drugą połową placka. Co by nie było w środku, pół placka i tak widać za sprawą kleksa ze śmietany na samym wierzchu.